Na festiwalu niestety nie byłem. Ale za to zwiedzałem urzędy. I niejako przy okazji odczułem na własnej skórze, że niektóre przepisy zależą od inteligencji i wiedzy urzędnika. Jeśli był na szkoleniu to wie. Jeśli nie to biada petentowi... Nie ważne, że urzędnik może nie mieć racji. Jak się zdenerwuje to się uprze. Jest tylko jeden sposób. Trzeba iść do innego. Może ten się załapał na szkolenie.
11 komentarzy:
Kompetentnego urzędnika u nas też trudno znaleźć, ale jeszcze gorzej jest z tymi, którzy po prostu wykonują swoją pracę. Tak prozaiczna czynność, jak złożenie podania o dowód... Dwie godziny czekania pod drzwiami po to, by po ich przekroczeniu ujrzeć następujący obrazek:
1. Jedna pani z wyrazem skrajnego znudzenia życiem stuka tipsem w dowód. Pochłania ją to całkowicie.
2. Druga narzekała do uśmiechniętego młodziana, że znowu im zamówili do biura firanki nie pod kolor, na co ten obiecał, że się dowie dlaczego, po czym zniknął.
3. Trzecia rozmawiała z kimś przez telefon (łudź się petencie, że w sprawach służbowych), popijając kawkę przed monitorem komputera z 4 okienkami gadu-gadu na wierzchu.
4. Jedna jedyna poczciwina zajmowała się niezbyt obytymi z przepisami emerytami i resztą tabunu chcących zdążyć przed deadline'em w kwestii wymiany dowodów.
Wszystko to marność nad marnościami...
no cóż życie :-) u mnie przy składaniu podania o dowód było bardzo podobnie, swoje trzeba było odstać. Może w tym samym urzędzie byłyśmy, albo we wszystkich jest tak samo:-) a najbardziej wkurzają mnie panie z dziekanatu na mojej uczelni, wchodząc do ich pokoju już na wejściu trzeba za wszystko przepraszać i natychmiast tłumaczyć co cię podkusiło żeby do nich zajrzeć,a nie daj boże żeby problem okazał się zbyt błahy dla pań. O zgrozo......
pozdrawiam
Wzorce zachowań, obawiam się, są wszędzie zbliżone... Tylko ludzie się nieco pod względem aparycji nie zgadzają :)
No cóż.....tak bywa i tego się nie zmieni. A propos urzędów i osób w nich pracujących...
http://pl.youtube.com/watch?v=6ioYx02K0Fo
oto rozmowa dwóch pań pracujących w ZUS
szkoda gadać
Niech Pan żałuje Openera. Wielkie wydarzenie i świetny klimat. Proszę za rok zahaczyć urlopem o pierwszy weekend lipca na Openerze :) Nie pożałuje Pan.
Mam rozumieć, że twoja wiedza jest natury empirycznej, Gryka? :)Kurczę, żeby to tak daleko i ponad moje możliwości finansowe nie było... Ja się wybieram na Off Festiwal do Mysłowic w poczatkach sierpnia, też może być przyjemnie.
"Gryka" jest poprostu dzieckiem, która była pierwszy raz na prawdziwym festiwalu w życiu i jeszcze się nie otrząsneła, dlatego pisze takie dziwne śmieszne rzeczy. Tacy ludzie byli, są i będą
A co do bloga...to już było wiadome od zawsze Panie Krzyśku a ta rozmowa tych pracownic Zus tłumaczy wszystko. Pozdro
Anonimie, za Grykę się wypowiadac nie będę, za to skomentuję 2. część wypowiedzi. Pewne rzeczy, które wydają się oczywiste, wciąż człowieka dziwią za każdym razem, gdy ma z nimi do czynienia. Tyla.
anonimowy, dzięki :)dawno nikt nie dostrzegał we mnie dziecka. A to miłe. I uwierz mi, szczęśliwa jestem, że mam w sobie z tego dziecka jeszcze sporo. :) a co do festiwali - byłam na wielu, w tym na wszystkich edycjach Openera. Czego i Tobie życzę! I nie za bardzo rozumiem co dziwnego było w mojej wypowiedzi...no ale jak sam/a piszesz - ludzie są różni. I różnie się ich odbiera.
A co gorsza niektórzy bywają tzw. urzędasami na co dzień w życiu, a nie tylko w pracy. Ale i tak nic nie przebije zblazowanych lekarzy, z którymi ostatnio się użeram, ale to już inna historia... Pzdr.
A to mnie p. Redaktor zaskoczył... Już miałam po Szkle telewizor wyłączyć, a tu taka niespodzianka... Gratuluję debiutu :D
Prześlij komentarz