PiS poślizgnęło na awanturze o kształt ustawy ratyfikacyjnej i zaczęło pędzić w stronę ściany. Wiele wskazywało, że podczas głosowania roztrzaska się na tych, którzy zagłosują zgodnie ze swoim sumieniem i na tych, którzy są lojalni Prezesowi. Jeśli doszłoby do referendum PiS mogłoby zostać okrzyknięte przeciwnikiem UE. PO mogłaby zyskać.
Ale po kolejnej wizycie Donalda Tuska u Lecha Kaczyńskiego ogłoszono, że jest kompromis. Parlament przyjmie projekt rządowy. Zapisy, których chciało PiS trafią do uchwały. Czyli tak jak chciało PO. Co dostanie PiS? Zmieniona zostanie ustawa o wzajemnych relacjach rządu, Sejmu i Senatu w kontaktach z Unią Europejską. To tu mają znaleźć się postulaty, których chcieli posłowie Prawa i Sprawiedliwości. Politycy PiS momentalnie zaczęli klepać na konferencjach, że ojcem sukcesu jest Prezydent.
Dlaczego Donald Tusk pomógł Jarosławowi Kaczyńskiemu? Nie wiem. Ale wiem, że jest w tym sporze przegranym. Nie dość, że się nadreptał do Lecha Kaczyńskiego to dodatkowo obiecał Prezydentowi, ze nie zmieni zdania w sprawie ustaleń z Lizbony.
Gdyby Tusk nie robił nic nie musiałby niczego obiecywać, uzyskałby to co chciał i nie musiałby za darmo oddawać swojej zgody na zmianę ustawy. Ale Premier znowu odpowiedział na zaczepkę Prezesa ze złym dla siebie skutkiem.
To prywatna opinia i nie należy jej wiązać z TVN24.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz